Tego lata na szczęście się nie opaliłam zbyt mocno :)
Miała być eustoma, zgodziłam się też na lilie. Oczywiście nie zabrakło gipsówki ;) Gdybym wiedziała, że bukiet będzie tak wyglądał, prawdopodobnie uznałabym, że za dużo się w nim dzieje. Na szczęście zdałam się na intuicję florystki... i zakochałam się w tej delikatnej różnorodności ;)
Długo zastanawialiśmy się jak udekorować kościół. Poprzestać na kwiatach przy ołtarzu, czy zająć się także ławkami? Pomysłów było wiele (niewielkie kwiatki na podłodze, laterenki z kwiatami postawione na ławkach, jeden długi kwiat przymocowany do ławki...). Dopiero dwa tygodnie przed ślubem mieliśmy podjąć ostateczną decyzję. Wówczas pokazano nam te białe klatki i uznaliśmy, że to jest to! Przesądziło to, że po ślubie latarenki można było sprawnie przewieźć na salę. A zresztą na moim Pintereście, do którego link podałam dekoratorom, jest parę podobnych dekoracji ;)
Uwierzcie mi na słowo - moja dłoń na tym zdjęciu świetnie oddaje mój pesymistyczno-sceptyczny sposób bycia ;)
Tutaj możecie zobaczyć jak latarenki prezentowały się na stole. Zdecydowaliśmy się na okrągły stół Młodych, bo siedzieliśmy przy nim tylko w czwórkę.
Wszystkie zdjęcia wykonane przez Izę (jej tumblr)
Jakie piekne zdjęcia, pieknie uchwycone wspomnienia z tego najcudowniejszego dla Was dnia. Dużo szczęścia i miłoci Wam życzę.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń