Tigera chyba nie muszę nikomu przedstawiać. W Warszawie są już trzy sklepy tej sieci, a według strony internetowej kolejne trzy są w Gdańsku, Poznaniu i Łomiankach. Miałam okazję wejść też do piętrowego sklepu na Frederiksborggade w Kopenhadze.
Ostatnio w ciągu tygodnia odwiedziłam wszystkie trzy warszawskie sklepy. Raz poszłam po długopis, innym razem po wieszaki, potem po cukiernicę. Poniżej przedstawiam część moich zakupów :)
1. Bawełniana torba i czarno-białe spinacze
Nie udało mi się załapać na żadną bawełnianą torbę na konferencji w IWP (o której więcej w następnym poście), a moja jedyna torba miała już dwa lata i na tyle właśnie wyglądała. Zaopatrzyłam się więc w nową (8 zł), widząc, że będzie ją można za jakiś czas pokolorować mazakami to tkanin. A spinacze (4 albo 6 zł) tego typu służą u mnie do zamykania paczek płatków śniadaniowych albo innych sypkich produktów, a od niedawna sprawdzają się także jako wieszaki na ręczniki ;)
2. A propos wieszaków...
Jeśli szukacie wieszaków do koszul i letnich sukienek, które mają zajmować minimum miejsca, szczerze polecam właśnie te druciaki. Występują w kilku kolorach (poza tymi na pewno są jeszcze fioletowe i czarne), kosztują jakieś 5 zł za 6 sztuk (albo odwrotnie) i w niczym nie przypominają metalowych wieszaków z pralni.
Poszłam po długopis, wróciłam z trzema. I białym notesem. Co z tego, że mogłam je kupić w kiosku? Te są przecież ładniejsze. Innym razem spodobał mi się spinacz na karteczki-przypominajki. Mój stary jest w kształcie zebry (ale jakiej marki! popularnej gdy byłam w podstawówce i gimnazjum Nici) i troooszkę już mi nie pasuje. Zastąpiłam go więc czarnym telefonem.
Pierwotnie miałam kupić na cukier przezroczysty słoik z różową gumką (w słojach tego typu ale większych trzymamy już herbatę, mąkę i płatki), ale akurat wtedy zabrakło takich w sklepie. Wróciłam więc do domu z ceramiczno-drewnianym pojemnikiem (pokrywka ma gumkę więc jest szczelny) i rękawicą (10 zł).
5. Świecznik
Cóż przedstawia to dziwne zdjęcie z prawej? Tak, tak, kupiłam sobie świecznik, choć nie mam w domu ani jednego tealighta. Włożyłam więc do środka latarkę, żeby zobaczyć jak się sprawdza :)
Zostało do pokazania jeszcze parę rzeczy, ale przeznaczę na nie osobny wpis ;)
Cukiernica jest cudna! Idealnie wpasowałaby się w nową kuchnię! Muszę o niej pomyśleć :)
OdpowiedzUsuń