To już naprawdę ostatni dzwonek, by pokazywać kalendarz adwentowy. Ale dopiero wczoraj zdecydowałam się go zrobić, więc musicie wybaczyć to typowe dla mnie działanie na ostatnią chwilę.
Szczęśliwie udało mi się zrobić zdjęcia zanim nastała ciemność :)
Jeżeli macie wrażenie, że już widzieliście coś podobnego - nic dziwnego, bo motywacją do zrobienia właśnie takiego kalendarza był m.in. kalendarz Karoliny, a klamerki z liczbami, kupione w zeszłym roku w Tigerze, widzieliście pewnie u Lu.
Pomysł jest taki, że na każdy dzień przypada fragment z czytania, psalmu albo Ewangelii z danego dnia. Codziennie odwracamy kolejny fragment - możemy go z powrotem przymocować klamerką, albo przykleić. A co, gdy nadejdą Święta? Można wrzucić taki kalendarz do grudniownika!
Fragmenty przygotowałam w pośpiechu w tabelce w Wordzie, więc żadnego designu tu nie znajdziecie ;) TU możecie je ściągnąć. Zaczęłam od czytań z I niedzieli adwentu, ale ostatecznie nie znalazłam miejsca na dwa listopadowe fragmenty.
Kalendarz trafił na "parapet" nad grzejnikiem w sypialni. Nie mamy w mieszkaniu żadnego normalnego okna (no ok, mamy pod prysznicem), czemu zawdzięczamy grzejniki na bocznych ścianach razem z tymi parapetami. Ten w sypialni to miejsce na obrączki (metalowe pudełko po czekoladach wyłożone filcem) oraz dokumenty i kluczyki do samochodu ;) A wszelkie inne klucze wiszą zwykle na smyczach na pokrętle grzejnika... Mało to sypialniane, ale tak to wygląda od lutego, kiedy spaliśmy na dmuchanych materacach i miałam plastikową skrzynkę za szafę ;)
Z jednej strony nie znoszę tego, jak szybko robi się teraz ciemno. Z drugiej, właśnie się cieszę, że choć wydaje się, że już trzeba iść spać, jest dopiero dwudziesta ;) Jest więc szansa, że dotknę dzisiaj którejś z książek do magisterki ;)
Fajny pomysł ;) Niedługo do psalmów dołożysz czekoladki ;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia w postanowieniu z czytaniem książek wieczorami. Niestety mi gwarantowałoby to szybko sen... ;))
super to wygląda tez muszę sobie zrobić :)
OdpowiedzUsuń