sobota, 4 czerwca 2016

Green Mokotów

Zmiany są dobre, jeśli są dobre. 
Ale czasem to, co dla wielu jest dobre, dla mnie jest złe. Choćby strony z propozycjami przebudowy mieszkań i ich aranżacji. Paręnaście lat temu w moim ukochanym M jak mieszkanie proponowane zmiany prezentowane były na prostych, dwukolorowych rzutach. Żadnego kolorowania podłóg i mebli. Żadnych wizualizacji.  Dokładnie analizowałam plany, a potem rysowałam swoje rozwiązania. To były dla mnie najważniejsze strony w każdym numerze. Do czasu...



Gdy obok rzutów pojawiły się wizualizacje, zaczęłam ten dział totalnie olewać. Traktuję go niemal jak strony z reklamami. Przerzucam. Gdy wszystko jest podane na tacy, nie mam najmniejszej ochoty z tym polemizować. Po prostu idę dalej. 
Dlatego lubię czasem zerknąć na stronę jakiejś nowej inwestycji i dokonać w głowie poprawek lokatorskich. Tym razem dokonałam ich, nie jak dawniej - na kartce, próbując odwzorować to, co widzę w MjM - ale, korzystając z dobrodziejstwa jakim są rzuty w PDFie, w Paintcie :D 

No to lecim na Szczecin. Zaczynamy od wielkiego, ponad stumetrowego mieszkania na osiedlu Green Mokotów. Nie wypowiem się na temat tej inwestycji, bo z Robygiem jeszcze nie miałam do czynienia, a zresztą te rejony to dla mnie koniec świata. Następnym razem wybiorę coś z mojej dzielni :)

Co bierzemy na warsztat?
Takie oto czteropokojowe mieszkanie o powierzchni 108 metrów z 3 sypialniami, wielkim salonem, dwiema łazienkami, WC i ponaddwudziestometrowym tarasem. 
Źle nie jest. ale uwiera mnie parę spraw. 

  • Brak szafy w holu. To znaczy szafa jest, ale właściwie znajduje się już w salonie. Teoretycznie nie ma w tym nic złego (w końcu ja i tak rozbieram się zawsze w dużym pokoju i rzucam kurtkę na kanapę i dopiero kilka minut, no ok, godzin później odwieszam ją do szafy), ale przyczepię się, a co!
  • WC przy sypialniach. No i znowu, czy to zabronione? Niby nie, ale jednak przyzwyczaiłam się, że obecnie oddziela się strefę publiczną od prywatnej, a tutaj mi się to miesza. Zresztą lubię jak WC da się łatwo zlokalizować. Gdybym była gościem, szukałabym toalety przy drzwiach wejściowych, a nie gdzieś na szarym końcu mieszkania, za zakrętem. No i gdzie bym trafiła kierując się intuicją i przyzwyczajeniami? Do sypialni. No heloł! Coś tu nie gra i trzeba to zmienić! I jeszcze do tego ta pralka tam...
Zakasujemy więc rękawy swoich kraciastych koszul i: 
  • Z łazienki przy sypialni wyodrębniamy WC. Umywalka i prysznic zamieszkują w sypialni. 
  • Rezygnujemy z jednej wnęki w salonie i przesuwamy ją do sypialni. Tam ląduje szafa, a obok znajdujemy miejsce na wąski blat - biurko, toaletkę, ewentualnie na obszar nie-wiem-co-zrobić-z-tą-rzeczą-więc-położę-ją-tu. 
  • Bo obu stronach łóżka stawiamy wielkie szafki/komody. Gdzieś trzeba poupychać te wszystkie ważne rzeczy, których wartości nikt poza właścicielem nie dostrzega. 

  • Powiększamy kuchnię o dawną szafę. Przy okazji robimy też wnękę, w której albo robimy witrynę na kolekcję zastawy stołowej, albo robimy barek a na nim stawiamy popiersie. Ja wybieram to drugie. Czy w podstawówkach nadal robi się głowy z balona, gazet i kleju do tapet?  
  • Nową szafę przedpokojową robimy kosztem łazienki. 
  • Korytarz prowadzący do strefy nocnej albo przymykamy od strony przedpokoju drzwiami, albo zamykamy całkowicie, ścianą, zostawiając wejście tylko od strony kuchni. Mam jakąś skłonność do robienia z kuchni buforu. Ja bym całkiem zamknęła przejście, a w powstałej wnęcę zrobiła półki na książ.... nieeee, nuda! Wymyśl coś innego. 
  • W miejscu dawnego WC robimy pralnio-magazyn rzeczy niezbędnych. 
Nie mogłam się powstrzymać i poszukałam jeszcze paru rzeczy, które chętnie zobaczyłabym w tym mieszkaniu gdyby było moje. 
W strefie dziennej i kuchni dominowałyby światło, przestrzeń, kolor. 


1-Fameg 

A w sypialni rządziłaby uspokajająca czerń. 



Jeśli macie na oku jakieś mieszkanie i chcecie żebym się nim zajęła, dajcie znać! 

Zajrzyj też tutaj:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SPAM będzie bezlitośnie kasowany. Odpuść linkowanie do swojego fanastycznego sklepu.